Geoblog.pl    emi    Podróże    EMI Great Challenge Cruise 2011    Kanał Rodan - Ren
Zwiń mapę
2011
25
sie

Kanał Rodan - Ren

 
Francja
Francja, Mulhouse
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2947 km
 
W Kanał Rodan - Ren wpłynęliśmy z Saony kilka kilometrów powyżej Saint Jean de Losne w Sant Symphorien. Na pierwszej śluzie dostaliśmy remote control ( pilota) do następnych 68 śluz, które sami obsługiwaliśmy. Gwarantowana głębokość na kanale to 1.80 m. Kanał jest nie tylko płytki, ale bardzo wąski. Przepływając przez miejscowość Dole płyniemy dawnymi fosami przy murach miasta.

Bardzo ciekawa „jazda”; są odcinki, że z pozycji sternika prawie nie widać wody, a trzciny uderzają po obu burtach. Mamy wrażenie, że płyniemy Czarną Hańczą czy inna rzeczką. Mosty też niskie 3.3 metra, my mamy maszt położony na pokładzie na wysokości 3.1 metra od wody. Na mostach widać rysy, które zrobili poprzednicy.

Czasami przepływając przez miasteczka ma się wrażenie, że jedziemy drogą. Kilka metrów od kanału są ulice i wygląda to tak, jak by kanał był trzecim pasem – środkowym. Kanał i ulice są prawie na tym samym poziomie. Ciekawe uczucie. Płynąc przez las, w „tunelu” pod drzewami musieliśmy uważać, aby gałęzie nie zahaczyły o wystające okucia masztu.

Przepłynęliśmy 2 tunele wykute pod górami.

Od Besancon płynęliśmy już tylko w dwójkę z Tomkiem, Jurek pojechał do domu.

Większość trasy płynęliśmy doliną rzeki Doubs. To bardzo ładna dolina. Płynie się kanałem, a czasami rzeką, ma się wrażenie, że płynie się w Beskidach.

Obsługa śluz przez nas wyglądała tak:

Podchodziliśmy do śluzy około 200 m, Tomek za pomocą pilota rejestrował się i włączał procedurę otwierania śluzy (Często śluza musiała wypuść wodę do naszego poziomu. Śluzy są trzymane automatycznie w takim stanie, by jednostki płynące z prądem jak najkrócej czekały).

Śluza otwarta, wchodzimy i cumujemy do drabinki. Tomek po drabince wchodzi na górę i cumuje jacht na polerach. Wraca, regulujemy cumy i zdejmujemy mocowanie do drabinki (hak). Za pomocą pręta niebieskiego uruchamiamy cykl śluzowania. Jest jeszcze pręt lub linka czerwona – awaryjna. Raz Tomek otarł się o nią kurtką ( wtedy lało jak z cebra) i włączył procedurę awaryjną. Musieliśmy czekać z pół godziny, aż obsługa tego odcinka kanału zresetuje system.

Śluza się napełnia, otwiera i płyniemy dalej.

Przeciętnie na odcinku ze śluzami automatycznymi odległość miedzy śluzami jest 0.5 do 4 km, czyli trzeba 3 śluz, by zagotować wodę na kawę i ją zrobić, wypicie to jedna lub dwie śluzy.

Po 68 śluzach oddaliśmy pilota. Teraz śluzy są obsługiwane przez obsługę. Ponieważ ruch tu jest bardzo mały, dzień szybciej trzeba poinformować obsługę kanału ( VNF) o planowanej żegludze.

Ostatnie 5 śluz w górę jechała z nami dziewczyna na motorynce i otwierała nam śluzy.

W dół też była podobna procedura, tylko że pierwszego dnia już jechał z nami team na rowerach. Śluzy były co 200 – 300 metrów, jak wychodziliśmy ze śluzy, to następna musiała być już gotowa. Pierwszy postój był możliwy po 25 śluzach. Pomimo wczesnego popołudnia byliśmy padnięci.

W Mulhouse zrobiliśmy sobie dzień przerwy. Po Mulhouse przeszliśmy tunel pod mostem kolejowym i dwie śluzy. Wypłynęliśmy na Grand Canal d Alsace.

Na tym kanale przeszliśmy 112 śluz.



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
emi
EMI PZ 1327
zwiedziła 6% świata (12 państw)
Zasoby: 139 wpisów139 50 komentarzy50 844 zdjęcia844 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
02.05.2011 - 14.09.2011
 
 
19.05.2010 - 12.08.2010
 
 
07.06.2009 - 04.10.2009