Do zatoki Vlikho na wyspie Lefkas wpłynęliśmy krotko przed południem. Po drodze minęliśmy wyspy będące własnością Onasisa i przy wejściu do zatoki kapliczkę, w której podobno brał ślub z panią Kennedy. Pogoda była dobra, w zatoce kotwiczyło dziesiątki jachtów. Po pół godzinnym krążeniu znaleźliśmy miejsce na zakotwiczenie.
O 16 zerwał się nagle bardzo silny wiatr, z początku 8 B. i szybko miał już, 9 B. W szkwałach dużo więcej, fali nie było, ale wiatr zrywał wodę z powierzchni zatoki, że czuło się jakby padał deszcz.
Jachty zaczęły dryfować, my zresztą też. Postanowiłem podnieść kotwicę i na silniku przetrzymać najsilniejszy wiatr. Problemy zaczęły się, gdy kotwica była jakieś 2-3 metry od powierzchni. Na wał nakręciła mam się lina. Później stwierdziłem, że kotwica zahaczyła jakąś starą nylonową linę na dnie. Lina ta była zahaczona o naszą kotwicę i jak kotwica była już nad dnem, to wkręciła się na wał śruby. Nie mieliśmy silnika, płynęliśmy pod samym takielunkiem, a właściwie dryfowaliśmy, jak udało się mam ominąć wszystkie jachty nie wiem. Szybko przygotowałem drugą kotwicę na linie. Poprzednia była uwięziona pod naszym dnem. Wiatr trochę zelżał jak dotarliśmy do południowego brzegu zatoki. O 19 wiatr osłabł i zmienił kierunek z północnego na południowy. Po rzuceniu kotwicy nurkowałem, by sprawdzić jaka jest sytuacja. Udało mi się uwolnić pierwszą kotwicę, tak że mogliśmy rzucić drugą kotwicę na łańcuchu. Lina na wale twarda nylonowa była mocno zbita. Nożem trudno było coś zdziałać. Musiałem zdjęcie liny z wału zostawić na następny dzień, bo było już ciemno, w dodatku w skutek tych wiatrów woda była bardzo zmącona i widzialność pod woda zaledwie pół metra.
Zaraz po wschodzie słońca zabrałem się do roboty. Po 4 godzinach zdjąłem linę z wału. Widzialność pod wodą poprawiła się do 1 metra. W tym czasie nurkowałem 30 razy piłując liny piłką na nożu nurkowym Zosi. Sprawdziłem silnik. Wszystko OK.
Po robocie byłem padnięty, postanowiliśmy zostać tu jeszcze jedną noc.
W niedzielę po wyciągnięciu dwóch kotwic (jedna na 60 metrowym łańcuchu i druga na 40 metrowej linie) ruszyliśmy do mariny Lefkas. Dwie godziny później już tam byliśmy, przy wejściu do mariny zatankowaliśmy jeszcze paliwo.
Marina na folderach pokazywana jest jako najlepsza w Grecji. Najlepsza to jest, ale w cenie, dwa razy droższa niż inne i nie dorównuje marinom w Aghios Nikolaos, Kalamacie, czy Kos. Tylko raz tak dużo zapłaciliśmy w Turcji w Bodrum, tylko że tureckie mariny miały świetny service i były w marmurach.
W środę 15 czerwca planujemy opuścić Grecję i płynąć w kierunku Włoch.