Do zatoki Keri na południu Zakinthos dopłynęliśmy w sobotę 4 czerwca o 15 po południu. Po drodze w dość dużej odległości opłynęliśmy wyspę Marathonisi. Plażę na północnej stronie tej wyspy upodobały sobie żółwie do składania jajek. Zresztą cała zatoka Keri jest rezerwatem, tylko nikt tego nie przestrzega. Od lat trwa walka o żółwie miedzy właścicielami barów i hoteli, a ekologami. Niestety na razie wygrywają hotele. Dla zysku wozi się turystów na plaże z żółwiami, osacza się je na wodzie, by turyści mogli sobie zrobić z nimi zdjęcie. Populacja żółwi w ostatnich latach zmniejszyła się o połowę do 1000 osobników i dalej spada, nie pomagają nawet kary nałożone na rząd Grecji przez komisję europejską. Motorówki z dużą szybkością pływają po zatoce, choć jest ograniczenie szybkości do 6 węzłów. To jest Grecja i prawo nie jest tu przestrzegane.
Stoimy około 200 metrów od brzegu. Zygmunt ma ponton z silnikiem, tak że nie musimy wiosłować na naszym bączku. Zygmunt spędza w tej zatoce dużo czasu i dużo ludzi go zna, jak np. właściciele naszego najbliższego baru, którzy zresztą prowadzą jeszcze centrum nurkowe. Przez nich też załatwiamy samochód na poniedziałek, aby zwiedzić wyspę.
W niedzielę wieczorem idziemy na kemping około 5 km, są tam Zygmunta znajomi, Paul i Pieter.
Pieter, który ma teraz około 70 lat, w roku 1994 przejechał rowerem z Niemiec do Szanghaju, przez Turcję, Iran, Pakistan. Wrócił polskim statkiem „Pokój” do Europy.
W poniedziałek robimy wycieczkę samochodową po wyspie. Zatrzymujemy się w wiosce Agalas. Bardzo stara wioska, dość mocno zniszczona przez trzęsienia ziemi, największe w 1953. Ludzie teraz budują według technologii wytrzymującej te siły natury. W tutejszej tawernie właściciel sam produkuje świetne wino, kupujemy od niego kilka litrów – 8 letnie. Robi też dobre sery.
Objeżdżamy zachodnią część wyspy, okoliczne góry kiedyś zalesione lasami piniowymi teraz są prawie pustynią. 3 lata temu pożar zniszczył tu lasy. Pożar wywołany specjalnie, by uzyskać tereny pod budowę np. hoteli, stracono nad nim kontrolę i spłonęło większość lasów w tej części wyspy.
Następnego dnia rano kotwica w górę, płyniemy do portu w Zakinthos. Jest zapowiadany silny wiatr z kierunków południowych, a zatoka Keri jest odkryta z tego kierunku. W Zakinthos cumuje się sposobem śródziemnomorskim, czyli kotwica z rufy i cumy z dziobu. Dwa dni tu stoimy, silny wiatr dociska jachty do keji, trzeba cały czas być na jachcie i pilnować cum. Załogi z jachtów stojących obok siebie pomagają sobie w regulacji cum i kotwic. Po dwóch dniach wiatr ucicha i w czwartek 9 czerwca rano wypływamy dalej. Rozstają się też nasze drogi z Zygmuntem, kawał czasu pływaliśmy razem.