Następnego dnia jak zwykle wypłynąłem o wschodzie słońca. Miałem tylko 25 mil do Agios Nikolaos.
Piękna żegluga. Po sklarowaniu lin i odbijaczy mogłem usiąść w kokpicie z kubkiem yerba Mate. Zenek sterował wiał wiatr 3 z dziobu, szliśmy na silniku. Zenek taką pogodę lubi, sterował jak po sznurku. Na śniadanie zrobiłem jajecznice z pomidorami, moją ulubioną. Po 11 już byłem blisko mariny, szybko zleciał mi ten przelot.
Na kanale 72 VHF zgłosiłem się do mariny, prosząc o asystę przy cumowaniu, bo jestem sam. Wszystko poszło ja z płatka. Załatwienie formalności i wreszcie mogę wziąć prysznic, co za przyjemność, poprzedni prysznic był na wyspie Kos miesiąc temu.
Sklarowałem jacht i pojechałem do Miki, do Heraklionu. Zwiedziliśmy Knossos ruiny odkryte i częściowo odrestaurowane przez Artura Evansa, który poświęcił swoje życie i majątek by tego dokonać.
Nawiasem mówiąc Efez był bardziej imponujący. Mimo to robi wrażenie, jaka cywilizacja była 5 tysięcy lat temu.
Odprowadziłem Mikę na lotnisko i wróciłem na Emi. Teraz czekam na przyjazd Wiesława, Tomka i Kuby.