Dziś w niedzielny poranek przed 7 ruszyliśmy dalej. Trochę przygód, bo siedliśmy na kamieniach, mimo że Eco-pilot mnie ostrzegał – myślałem, że to sieci.
Cała wstecz i byliśmy wolni. Jurkowi i Wiesławowi powiedziałem ze to specjalna atrakcja dla nich:P
Do Mitilini stolicy wyspy Lesvos przypłynęliśmy popołudniu. Po uzgodnieniu postoju, przez VHF z policją portową i kapitanatem portu zacumowaliśmy w porcie wewnętrznym na styk. Po pół metra luzu z dziobu i rufy. Później kontrola dokumentów. W tym czasie Wiesław z Jurkiem sklarowali jacht i założyli tent. Był upal 35 st. w cieniu.
Mogliśmy wreszcie iść na ouzo do baru obok jachtu. Wyprawa do miasta, większość sklepów zamknięta – niedziela wieczór. Na kolację poszliśmy do pizzerii. Noc ciepła, niestety nie najlepsza.