Przed południem po kawie w naszym barze wypłynęliśmy. Silnik nie chciał zastartować, trochę nerwów, znalazłem, że to problem bezpiecznika, nie miał dobrego styku ( sól). Po wyczyszczeniu gniazda bezpiecznika zastartował, co to za przyjemny hałas.
Mieliśmy długą trasę przed sobą. Wiatr w mordę, ale jechaliśmy szybko 6-7 węzłów.
Michałek nie chciał sterować, strasznie się grzał. Dopiero następnego dnia znalazłem, że obrotomierz pokazuje o 500 obrotów za mało. Coś mu się poprzestawiało.
Po 11 godzinach zacumowaliśmy na wyspie Lesvos w miejscowości Sigri. Było już po zachodzie słońca, bar był prawie przy kei. Ludzie z baru pokazywali mam jak sterować, mijaliśmy skały o centymetry. Wieczór spędziliśmy w tym barze przy ouzo.