Geoblog.pl    emi    Podróże    EMI Great Challange Cruise 2009    SVETI VLAS - OSTATNI PORT 2009/LAST PORT IN 2009
Zwiń mapę
2009
23
wrz

SVETI VLAS - OSTATNI PORT 2009/LAST PORT IN 2009

 
Bułgaria
Bułgaria, Sveti Vlas
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3140 km
 
SVETI VLAS 23.09 - ....

Dziś o godzinie 17 zacumowaliśmy w marinie Dinevi na zimowy postój. Zdecydowaliśmy szybciej zakończyć podroż. Marina jest w miejscowości Sveti Vlast. Jakieś 20 km na północ od Burgas.

Widoki jak z Costa Brava czy Majorce. Widoki to duzy szok jak się przyjechało z Warny. Na szczęście byliśmy już tu tydzień wcześniej z przyjaciółmi z Warny, by wszystko omówić i zarezerwować miejsce. Dziś po sztormie, który był w weekend była dobra pogoda na przejazd.

Wiatr 3-4 tylko martwa fala ze wschodu była trochę dokuczliwa. Mile przed wejściem zgłosiłem się do służb mariny ze za 15 minut wchodzę (takie przepisy). Przed południem rozmawiałem telefonicznie z głównym managerem by przygotowano dla nas miejsce. Jakie było nasze zdziwienie jak jakieś 500 metrów od główek wychodzi motorówka z pilotem. Doprowadzono nas na miejsce postoju. Tam obsługa mariny czekała na motorowce by podać mam liny kotwiczne i na brzegu bu przyjąć cumy dziobowe. Takiego serwisu jeszcze nie mięliśmy. Tu na morzu Czarnym maja nowy dla mnie system cumowania jachtów, nie ma boji, pali czy bomow tylko zatopione bloki betonowe, do których są przymocowane liny.

Krotko po zacumowaniu popisałem kontrakt na zimowy postój do maja. Wszystko było już szybciej uzgodnione łącznie z cena wynegocjowana przez Miki koleżankę z szkoły. Dopiero jesteśmy tu pierwszy wieczór, wszystko wygląda świetnie i mamy nadzieje ze tak będzie do końca.

50 metrów od naszego postoju jest piękna plaża. W czasie wieczornego spaceru z Kubusiem, Kubuś pierwszy raz w życiu widział plaże, porostu oszalał, kopal doły po pól metra głębokie, piasek latał wszędzie, nie można go z tamta wyciągnąć.
Jutro zaczynamy przygotowanie jachtu do zimy, jutro lub pojutrze Mika wróci do Warny by kupić bilety lotnicze, nie jest to za łatwe bo jedziemy z kotem.
Na jachcie mięliśmy być jeszcze 10 dni, lot był dopiero 4 października z Burgas. ( Jeden z nielicznych lotów ze można było wziąć kota) Koniec sezonu, bardzo mało turystów, miejscowi w okolicy nie mieszkają tylko pracują. W marinie byliśmy sami nie licząc security w nocy i obsługi w
dzień.

30 września spotkała nas niespodzianka przypłynęli Dorrit i Dick z psem Enja na małym jachcie holenderskim s/y "Elly". Nie mogliśmy się nagadać, rozmowy przy winie trwały do późnych nocy. W końcu nie widzieliśmy się prawie 2 miesiące. W tym czasie Enja siedział na brzegu, a Kubuś pól metra od niego na jachcie i patrzyli sobie w oczy. To dwóch starych kumpli, którzy przeszli trochę na tej trasie. Dwa dni później przypłynęli Bonny i Harry na s/y "Arelle". Harry jeszcze w tym samym dniu zorganizował barbaque. Siedzieliśmy do późnej nocy, święcił mam tylko księżyc w pełni.

Sobota 3 październik, ostatni dzień roboczy na jachcie, od wczesnego ranka do późnego wieczora wykonujemy ostatnie prace by przygotować jacht do zimy. Wieczorem lunął deszcz, pierwszy od 2 tygodni, nie trzeba było płukać pokładu.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
emi
EMI PZ 1327
zwiedziła 6% świata (12 państw)
Zasoby: 139 wpisów139 50 komentarzy50 844 zdjęcia844 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
02.05.2011 - 14.09.2011
 
 
19.05.2010 - 12.08.2010
 
 
07.06.2009 - 04.10.2009