Golubac (kotwica/anchor) – Donji Milanovac (kotwica/anchor)
W nocy trzymamy wachty kotwiczne, kotwica nie puszcza, ale zaczyna wiać wiatr przeciwny do prądu i robi się fala. Wobec tego, przesuwamy godzinę wypłynięcia z planowanej 9 na 7.
Wpływamy w Żelazną Bramę. W 1984 roku, aby zmniejszyć prąd na rzece i zbudować elektrownie zbudowano zaporę, poziom wody podniósł się o ponad 30 metrów w niektórych miejscach. Podobno zalano całe miasta, nie rozbierając nawet wież kościołów, gdyż te pozostały głęboko pod wodą. Niemniej nawet jeżeli twierdza Golubac dziś jest niżej o 30 metrów to dalej wygląda imponująco. Na tym odcinku rzeki różne ludy walczyły o wpływy od jeszcze na długo przed Chrystusem.
Z wody pionowe skały o wysokości 800 metrów wyglądają pięknie, Dunaj jest miejscami bardzo wąski co potęguje jeszcze wrażenie bycia malutkim wśród ogromnych skał. Za każdym zakrętem widok jest coraz lepszy, co więcej takie widoki można zobaczyć tylko z wody. Jest to jedno z piękniejszych miejsc jakie widziałam w życiu.
Po przepłynięciu zaledwie 50 km, ok. 15:00 rzucamy kotwicę w zatoce za miejscowością Donji Milanovac. Popołudnie jest wręcz jak idylla. Jest gorąco, cały czas się kąpiemy, potem najpierw ja z Wiśnią, a potem Mika z Tomkiem przeprawiamy się na brzeg bączkiem. Jasiu przygotowuje pyszną kolację.
Spotykamy 3 inne jachty/motorówki, wszystkie z Serbii. Oni tu zostają nawet 2 tygodnie, bo jest tak pięknie, spokojnie, ryby biorą i nie ma komarów! To była wielka ulga chociaż jeden wieczór odpocząć od tych znienawidzonych, denerwujących małych istot.
Idziemy spać bardzo wcześnie, ok. 9. Zresztą jak prawie co dzień.