Belgrad – kotwica przed Żelazną Bramą Golubac/Ankering before Iron Gate
PL
Nie spaliśmy prawie wcale. Dyskoteki grały do rana – do 5:30. Mieliśmy też dziwną sytuację, Jasiu chciał zapłacić umówione 25 EUR za noc. A facet mówi, że 35 EUR. Jasiu się wkurzył, że jak to, przecież inaczej się umawialiśmy. W końcu powiedział, że mamy wcale nie płacić, wyjechać następnego dnia o świcie i nigdy tu niw wracać…dziwne.
Gdy wpływaliśmy z powrotem na Dunaj Słońce właśnie wschodziło nad starożytną twierdzą Kalemagdan oświetlając zachodni brzeg Belgradu. Wpływająca Sawa przyniosła ze sobą błękitny kolor wody. Widać jak bardzo różne są te rzeki. W efekcie z każdym kilometrem Dunaj jest coraz bardziej przejrzysty i czysty, jest też dużo głębszy, może dzięki temu przepływające statki i barki nie wzruszają dna i woda nie ma błotnego koloru.
Dzień jest upalny. Ale poranek większość załogi spędza na odsypianiu nie przespanej nocy. W ciągu dnie rozwieszamy niebieskie prześcieradło osłaniające przed słońcem sternika, żeby można było jakoś jechać. Robię pranie – schnie błyskawicznie. Po południe powiewa przyjemny wiatr. Dopływamy do Srebrnego Jeziora i stajemy na kotwicy przy miejscowości Golubac, widząc twierdzę Golubac chroniącej wejścia do Żelaznej Bramy, czyli ponad 100 km przejścia między górami.
Po rzuceniu kotwicy drabinka do wody błyskawicznie znajduje się na burcie a my wskakujemy do wody. Po całodniowym upale nie ma nic przyjemniejszego od orzeźwiającej kąpieli. Tu gdzie stoimy nie ma praktycznie prądu, także spokojnie z Wiśnią płyniemy pogadać na Yorikke. Dopiero po zachodzie słońca można przestać mrużyć oczy i spokojnie oddychać zimnym powietrzem o temperaturze 30 stopni.