BELGRAD
W nocy nie bylo widac ani jednej chmurki, a rano jest pelne zachmurzenie - dobrze odpoczniemy troche, plus jest to Kubus friendly pogoda:)
Mijamy Novi Sad. Podobno jeszcze kilka lat temu nie bylo tu ani jednego mostu, tylko pontonowy otwierany raz w tygodniu. Wszystkie byly zbombardowane 10 lat temu. Dzis sa tu trzy. Jest bardzo glegoko. Z wody widac wysokie, bardzo wysokie betonowe wiezowce i nizsze bloki. Widac tez ruiny starych przesel mostow. rzeka jest bardzo glegoka i uregulowana, jest kilka restauracji na statkach. Za Novi Sadem znow wplywamy w monotona kraine drzew. Ok 20 km przed Belgradem po prawej burcie zaczynaja sie wysokie klify, podobne do tych na Rugii. Powyzej widac na nich domy i koscioly.
Caly Belgrad znajduje sie po prawej stronie rzeki. Wplywamy w Sawe, ta ma ladny niebieski kolor, jakze wyraznie odrozniajacy sie od szarego, blotnego Dunaju. Skrecamy jeszcze w kanal, mijamy imprezownie i restauracje na wodzie i stajemy w "marinie". Sa to pontony pokryte siatka, ktora mijscami rdzewieje i trezba uwazac, jak sie chodzi. Remontuja klubo - restauracje, przy ktorej stoimy, wiec sa tylko jako takie toalety. Troche jestesmy zawiedzeni. Mialam nadzieje na pozadny prysznic, ale znow trzeba bedzie ujedrac cialko w zimnej wodzie pod kranem na pomoscie:)
Wychodzimy z Wisnia wieczorem na spotkanie ze starym znajomym, ktory tu mieszka. Imprezy trwaja tu do 4 rano. Maja tu najwieksza ilosc klubow jaka kiedykolwiek widzialam. Plus wlasnie teraz jest festiwal piwny z wielka scena muzyczna w sumie niedaleko jachtu -niestety. Koncert trwal do 4.30 rano i do tej godziny nie dalo sie spac, jest bardzo glosno, dodatkowo woda niesie glos.
Dzis, w sobote, zwidzamy. Miasto jest pelne kontrastow, obok starych budynkow sa nowoczene biurowce; po drogach jezdzi duzo Lad i Zastav, ale tez i BMW i Audi. Ludzie sa przemili i otwarci. Szkoda, ze juz jutro dalej odplywamy. Nie ma alternatywnej mariny, a w tej ciezko przy takiej glosnosci wytrzymac. Robimy tez dzis duze zakupy w supermarkecie. Przez nastepne 5 dni bedziemy stawac na kotwicy, nie ma dalej duzo marin, a jesli sa to takie malutkie, ze sie nie zmiescimy, albo jest za plytko.
Zostalo jeszcze ok 1000 km do Morza Czarnego. Mija 10 tygodni - 70 dni odkad jestesmy w podrozy.