Geoblog.pl    emi    Podróże    EMI Great Challange Cruise 2009    SERBIA!!!!
Zwiń mapę
2009
12
sie

SERBIA!!!!

 
Serbia
Serbia, Apatin
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2065 km
 
PL

W przystani w Baja nie ma sanitariatow, wiec kapiemy sie rano pod wezem z zimna woda, oh jaka to przednia pobudka!!! Dzien zapowiada sie piekny, nie ma sladu po wczorajszych chmurach.

Stefan - tutejszy bosman, nie moze nadziwic sie betonowej konstrukcji naszego jachtu - obiecujemy mu po powrocie doslac wiecej informacji.

Wyplywamy wczesnie, mowiono nam, ze na granicy moze to potrwac dlugo. Do wegierskiej odprawy w Mochaczu mamy 1,5 godziny. W tym czasie sprzatamy w srodku i myjemy poklad na wypadek inspekcji jakijs. Jasiu juz wczoraj podrukowal wszystkie crew listy, spisywalismy inwntarze itd.

Na 1449 km stanelismy do pontonu na rzece. Ja i Jasiu ze swoja walizka poszlismy do odprawy. Na recepcji spisakli tylko crew liste, potem dostalismy obiegowke - jak w szkole i musielismy zdobyc podpisy z Policji, policji wodnej, celnikow i doktora. CHodzilismy od pokoju do pokoju pokazujac wlasciwie tylko paszporty, dowod rejestracyjny jachtu i patent Jasia - to wszysko. zadny spisow i innych rzeczy nie chcieli, jak to nas starszono. Zajelo nam to moze godzine. Mowili jedynie tylko troche po Niemiecku, nie spieszyli sie, dosyc wyluzowani.

Potem jeszcze tylko przyszedl Pan z policji z Panem Celnikiem popatrzyli, usmiechneli, powiedzieli, ze ladna wyprawa i zyczyli udanej podrozy - taka wlasnie byla wegierska inspekcja:)

Po serbskiej stronie bylismy 2 godziny pozniej. Dobilismy do zardzewialej barki, bo nabrzeza nie bylo. Z Wisnia i Jasiem z walizka i razem z Elke poszlismy przez chaszcze do pamietajacego czasy Tito budynku. Nad wejsciem dalej bylo napisane Jugoslavia, w korytarzy mialy gniazdo jaskolki, ani zywego ducha. Znalezlizmy mila policjantke, ktora mowila po angielsku i skierowala nas do kapitana. Ten prawdziwy gentelmen i profesjonalista, mowiacy dobrze po angielsku (sic!) wzial nasze dokumenty i produkowal papiery wpisujac dane do komputera. Przepraszal, za glupia procedure. Potem jak juz wyprodukowal po 4 kopie wszystkiego dla 2 jachtow poszedl z nami do policji i do celnikow, i dal im do podpisu. Nie sprawdzali za mocno...na wszystkich dokumentach bylo blednie napisane nasze nazwisko:) Kapitan smial sie ze oni nie zauwaza i faktycznie nie zauwazyli:)

Potem jeszcze tylko trzeba bylo zaplacic podatek 55EUR agentowi, ktry mowil i po angielsku i po niemiecku i mozna jechac. Trwalo to moze z 1,5 godziny. Calkiem niezle, zwazywszy na to jak nas wszyscy staraszyli.

Jeszcze bardziej bylismy zaskoczeni, gdy przybylismy do nowoczesnej mariny w Apetin. Serbia robi dobre pierwsze wrazenie. Zobaczymy jak bedzie dalej.

Wieczorem Wisnia lowi ryby do pozna, ja czasem tez zarzucam wedka:) Ludzie tu sa bardzo przyjazni i otwarci. Piekne miejsce.


EN

The marina in Baja has no bathroom services, so we take a shower under the tube with cold water s, what a quick wake-up! The day should be beautiful, there is no trace of yesterday's clouds.

Stefan - the local bosun is under impression of a concrete structure of our boat - we promise to send some more information to him after returning home.
We leave early, we were told that the border can take a long time. We have 1,5 h way to the check-in to the Hungarian Mohacz. During this time, we clean the inside and wash the deck just in cases of an inspection. Jasiu already yesterday “produced” all crew lists, inventories, etc.

At 1449 km we reached the pontoon on the River. Me and Jasiu with his case went to the check-in. At the reception they wanted only a crew list, then got a paper with places for signatures and we had to get signatures from the police, water police, customs officers and the doctor. We went from room to room actually just showing passports, registration of the boat and Jasiu’s certificates - that's all. That’s it, no inventories or other things, as we were told before. It took us an hour. They spoke only a little in German, wasn’t in any hurry, quite chilled people.

Then came one guy from the police and another from customs, they looked, smiled, said, what a nice voyage and wished us successful trip – that was an inspection Hungarian style:)

We got to the Serb side 2 hours later. We reached the rusty barges, because there was no proper waterfront. Wiśnia, Jasiu and I with the case and Elke went through wild meadow to the building that surly remembers times of Tito. Over the entry there was a sign “Yugoslavia”, the corridors were in a swallows nest, not a soul. We found a nice policewoman who spoke English and sent us to the captain. The true gentleman and professional, speaking good English (sic!) took our documents and started typing the data into the computer to make us necessary papers. Apologizing for stupid procedure in a meantime. Then, as he already produced 4 copies of everything for 2 boats, he went with us to the police and customs officers, and gave it to them to sign. Not checked too much ... All documents misspelled our name btw:) The master laughed that they will not notice and actually they didn’t:)

Then we had to pay 55EUR to a tax agent, who as well spoke English and German, and we could go. It lasted perhaps 1, 5 hours. Not bad, considering all the nasty things we heard about it.

We were even more surprised when we arrived at the modern marina in Apetin. Serbia makes a good first impression. We'll see how it will continue.
In the evening, Wiśnia is fishing, I sometimes try too:) People here are very friendly and open. A beautiful place.


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
emi
EMI PZ 1327
zwiedziła 6% świata (12 państw)
Zasoby: 139 wpisów139 50 komentarzy50 844 zdjęcia844 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
02.05.2011 - 14.09.2011
 
 
19.05.2010 - 12.08.2010
 
 
07.06.2009 - 04.10.2009