Wieczorem dopływamy do Bastii. Stajemy w marinie Porto Toga. Kapitan portu doradził nam co najlepiej zobaczyć w tak krótkim czasie. Opowiedział mam trochę o wyspie. Pierwszego dnia zwiedziliśmy Bastię i okolice autobusem bez dachu. Drugiego dnia pojechaliśmy pociągiem do dawnej stolicy Korsyki Corte. Fantastyczna jazda. Pociąg jechał nad przepaściami, po mostach łączących głębokie wąwozy z górskimi rzekami, tunelami. Widoki świetne, nie można nadążyć z fotografowaniem.
Corte to stare korsykańskie miasto z tradycjami walk o niepodległość i burzliwą historią. Korsyka była niepodległa tylko 15 lat, przywódcą był Pasquale Paoli. Prócz tego zawsze byli pod władzą Francji lub Włoch ( Genui). Przez jakiś czas Paoli współpracował z Napoleonem Bonaparte, później ich drogi się rozeszły. Ciekawe jak by teraz wyglądał świat, gdyby tych dwóch ludzi współpracowało dalej z sobą. Korsykanie podchodzą do Napoleona podchodzą bardzo różnie. Większość uważa, że zdradził Korsykę i poszedł na służbę do Francuzów. O Francuzach mówią, że najlepszy Francuz, który już wyjeżdża. Choć oficjalnym językiem jest tu francuski, mieszkańcy mówią językiem corso, który jest zbliżony do włoskiego. Podobno w jednym rejonie na południu wyspy mieszkańcy mówią najczystszym włoskim językiem. Wieczorem wróciliśmy do Bastii.
Korsyka to piękna wyspa i warto tu jeszcze wrócić.
Po czterech dniach, a właściwie nocach ( opłaty w marinach są za noce) wyruszyliśmy w kierunku Marsylii.