Paks - Baja
PL
Zawiedzeni kolejnym miejscem na Węgrzech wcześnie rano odpływamy, nie będziemy ryzykować stania tu kolejny dzień. Przypadkiem zapominamy oddać opon…
Dziś mamy niedużo kilometrów. Musimy stanąć w Baja, bo potem już jest granica z Serbią, a my musimy przygotować się do odprawy. Mamy nadzieję, że ten port będzie dla nas szczęśliwszy i będziemy mogli spać spokojnie. I przede wszystkim zjemy w końcu coś węgierskiego.
Dzień jest pięknie upalny, z lekkimi podmuchami wiatru. Żegluga jest prosta, rzeka szeroka i głęboka, kłód na wodzie nie dużo. Co jakiś czas są znaczniki kilometrów, ale raczej rzadko, także raczej zliczamy wszystko z GPS. Płyniemy prędkością 13,5-15,5 km/k zależnie od prądu.
Gdy wpływamy w kanał w Baja nagle uderza nas fala gorąca. Kubuś natychmiast zaczyna sapać. Jest ze 40 st. Tu powietrze stoi i od wielu dni muszą mieć taka pogodę, bo trawy są już wysuszone. Yorikke staje pierwsza i woła nas przez UKF, że jest ok. Znajduje się też miejsce dla nas przy pomoście. Zaraz obok nas jest plaża i mnóstwo restauracji. Gdy tylko upał zelżał po 17 kąpiemy się, a potem idziemy pozwiedzać miasteczko. W piękny gwieździsty wieczór siedzimy długo na pokładzie. Dokuczają nam komary, bez włączonych spiral ciężko przeżyć. Wszyscy jesteśmy w czerwonych kropkach. Alkohol we krwi nie pomaga, te komary muszą już być odporne.
Jutro tu zostajemy.
EN
Disappointed with next place in Hungary we leave early in the morning, we won’t take a risk of staying here one more day. Just by accident we forgot to give back the tires…
Today we have not so many km to go. We must stay in Baja, next is Serbian border and we need to prepare for this. We hope that that port will be luckier for us and we can sleep safely. And most of all we can try some Hungarian cuisine.
The day is fantastically hot with a little breeze. Sailing is easy, the river wide and deep, not so many wood in a water. Once every few km we can see the marks of the kilometers, but quite seldom, most of the time to know where we are we count it from GPS. Speed 13,5 – 15,5 km/h depending on current.
When we enter the canal in Baja suddenly we are hit with the wave of heat. Kubuś in a second starts to breath very quickly. It’s like 40 degrees. Here the air doesn’t move and they must have this weather for days as the grass is burned out. Yorikke goes as a first one and tells us via VHF that it’s ok. There is also place for us. Just next to us there is a beach and a lot of restaurants. Only when the heat went down we went to bath and then to see the city.
Under the sky full of stars we stay long on the deck. We are bothered by mosquitoes, without spirals that smoke; there is no chance to survive. We all are in red spots. Oh and alcohol in blood doesn’t help, those mosquitoes must be already resistant to it.
Tomorrow we stay here.