Z Rzymu popłynęliśmy do Riva di Traiano. Ciągle jest duża martwa fala, taka że trzeba sterować ręcznie. Też dobra marina z umiarkowaną ceną. Zacumowano nas obok jachtu motorowego z Polakami. Przyjemnie słyszeć polski język. Własnie go kupili i remontowali, daliśmy im naszą starą banderę, bo polskiej bandery nie można kupić. O Rzymie też nie wypowiadają się dobrze, bo okradli im samochód, a było tam dużo sprzętu na jacht.
Z Traiano popłynęliśmy do mariny Cala Galera. Ładna marina, ale strasznie droga. Chcieliśmy stanąć w Porto Ercole, ale nie było miejsca. Do Porto Ercole poszliśmy wieczorem(20 minut spacerku). Ładne miasteczko ze stylowym portem i pierwsze na naszej trasie czyste.
W drodze do Portoferrario jedną noc przestaliśmy na kotwicy w zatoce Azzuro na wschodnim wybrzeżu Elby. Następnego dnia w południe wpłynęliśmy do Portoferrario. Mielismy szczęście, bo było tylko jedno miejsce. Marina w starym porcie bardzo malownicza. Oczywiście Elba jest nieodłącznie związana z Napoleonem. Portoferrario dużo zawdzięcza Napoleonowi. Dzięki niemu rozwinął się port i miasto, które teraz czerpie zyski z turystyki. Całkiem inne miasteczko niż inne włoskie miasta. Zwiedziliśmy rezydencję Napoleona, obeszliśmy prawie całe historyczne centrum z potężnymi murami obronnymi i cytadelą. Spotkaliśmy tu Polaka, który od lat prowadzi czarterowe rejsy po tych wodach.
Na drugi dzień w południe popłynęliśmy dalej na Korsykę, postalibyśmy dłużej, ale keja była wolna tylko jeden dzień.